Kolejny ranek … i znów to samo;mój
poranny rytuał,czyli powitanie przez Bruna,szybkie ogarnianie się,
ubranie jakichkolwiek ciuchów lekki makijaż i w drogę...
W szkole ? Normalka... krzywe
spojrzenia , ciche szepty , a ja jak zwykle – całkiem sama.
Idąc korytarzem znów zauważyłam ,
że Nicole ukradkiem mierzy mnie wzrokiem...
Przeżywając każdy dzień nie
spostrzegłam nawet,że Nicole jest w mojej klasie. Na chemii, za
którą nie zbyt przepadam usiadła obok mnie. Siedziałam zdziwiona
patrząc przed siebie i nie odzywając się ani słowem.
-Hej.-powiedziała.
-Hej.-odpowiedziałam.
-Ty jesteś Alice,prawda?
-Tak.-odrzekłam.
-Miło cię poznać.-powiedziała
szeroko się uśmiechając.
-Ciebie też.
-Słyszałam trochę na twój temat,ale
nie wiem czy to prawda...
-A mianowicie co słyszałaś?
-Słyszałam,że mimo tego,że masz
zajebiste życie to ciągle jesteś przygnębiona i zamknięta w
sobie oraz ani odrobinę towarzyska...
-Hah, ta,jasne,ja i zajebiste życie to
jeden wielki kontarst. Jestem przygnębiona oraz zamknięta w sobie ,
ponieważ nie mam powodów żeby się uśmiechać.
-Naprawdę? Jejku.. czyli ludzie
naprawdę oceniają , nie znając dokładnie tej osoby.
-Wiem to od dawna, dla mnie to żadna
nowość.”Potrafimy tylko krytykować i życzyć źle innym.”
-Ja się chyba dopiero o tym
przekonuję... skoro o tobie mówią takie rzeczy to ciekawe jaką ja
mam opinię wśród ludzi...
-Podejrzewam,że pewnie sprzeczną z
prawdą..
-No,pewnie tak...(Nicole znacznie
posmutniała)
-No ej! Nie przejmuj mi się tu opinią
innych! Głowa do góry! Musisz zawsze pamiętać kim jesteś , być
sobą i nie przejmować się.
-Dzięki. Postaram się..
-No mam nadzieje!
Chemia dość szybko minęła , a Nicole okazała się bardzo miłą osobą. Hmmm... może ona rzeczywiście
jest inna niż wszyscy...
PO CHEMII*
-A tak w ogóle to może byśmy gdzieś
wyskoczyły po szkole? - zapytała Nicole.
-Okay. - odpowiedziałam.
-To może wyskoczymy się rozerwać do
kina, na jakąś komedie,a później tradycyjnie do maka i na jakieś
zakupy? - zaproponowała Nicole.
-Super pomysł! Jestem za!-zawołałam.
-No to ok.18 przed kinem? -zapytała
-Spoko.-odpowiedziałam.
I tak mijały mi następne lekcje oraz
przerwy na rozmowach oraz żartach z Nicole.
Po szkole wleciałam do domu jak
oszalała.. Było dość późno , więc spieszyłam się na
spotkanie z nową znajomą.
-Hej mamuś.-powiedziałam.
-No hej hej mała, gdzie się tak
śpieszysz?-zapytała
-Na spotkanie z nowo poznaną
koleżanką.-odpowiedziałam.
-Dobrze,dobrze to ja kończę zmywać i
idę do swojego pokoju oglądać tv bo mnie tu jeszcze
stratujesz.-zaśmiała się.
Odświeżyłam się trochę, wchodząc
do swojego pokoju prawie się przewróciłam o sterty nieposkładanych
i brudnych ubrań z całego tygodnia...
-Kurde, będę to w końcu musiała
posprzątać jak wrócę,bo na końcu jeszcze nogę złamie.. -
powiedziałam sama do siebie.
Do tego lekki makijaż i jest ok .
Wychodząc krzyknęłam „Pa” mamie . Idąc zastanawiałam się
czy Nicole naprawdę mnie polubiła, czy może jest jedną z tych
„PRZYJACIÓŁEK FOREVER”. Myśli, myśli i jeszcze raz myśli;
miałam już tego dosyć!. Dochodząc pod centrum handlowe
postanowiłam , że nie będę przed nią nikogo udawać; będę po
prostu sobą bez względu na to czy mnie zaakceptuje czy nie.
Z daleka już ją widziałam, rozmawiała
z jakimś kolesiem; zdziwiłam się , bo kiedy z nią gadałam to
nie wspominała nic że ma chłopaka .. hmm... Może to jej kumpel
lub brat . Kiedy tylko mnie zauważyła uśmiechnęła się szeroko
i zaczęła mi machać.